Młodzież Końca Wieku, czyli „Jak wmieszaliśmy się w tłum?”

Wprowadzenie

    Próbowałem ująć temat młodości całościowo, na próżno. Podjąłem wiele prób. Szedłem kilkakrotnie po cienkiej, rozchwianej linie splecionej z ogólników, nad przepaścią banałów, ani razu nie docierając na drugą stronę. Gdyby nie asekuracja dobrego smaku mojego rudego głosu rozsądku, spadłbym razem z poziomem przemyśleń, a to niebezpieczne dla opinii twórczej. Tematu nie odpuściłem, postanowiłem zmienić perspektywę i lina nagle naprężyła się, stała się stabilna i w końcu poczułem, że mogę przejść po niej z zamkniętymi oczami. Rzecz w tym, że młodość można próbować przedstawić na różne sposoby, w zależności od tego, do jakiej konkluzji zmierzamy. Teraz wiem, że niepotrzebnie szukałem  puenty, ponieważ próby „umiejscowienia zjawiska młodości na układzie współrzędnych” są burzliwe jak ona sama, a usiłowania wetknięcia jej w ciasne ramy na potrzeby artykułu, odbijają się rykoszetem niepowodzeń, prosto w zdumionego autora. Można ją opisywać, puścić do niej oko, potraktować z nostalgią, ale broń Boże nie oswajać…nie definiować. Niech pozostanie dzika, nieokiełznana, piękna i buntownicza.
    Tak więc, postanowiłem, że najuczciwiej byłoby gdybym opowiedział, czym młodość była dla mnie, dla nas, dla pokolenia lat 90tych, utytłanego autentyzmem, ufnego wobec świata, wyciągającego umorusane ręce do nadchodzących zmian, w oparach których przyszło nam dorastać.
Umówmy się, że jest jednak coś, co łączy każdą adolescencję;  jest to bowiem… ulotność. Przeżywamy ją raz i koniec. Na szczęście łaskawy czas jest względny, więc pierwszy rozdział życia trwa niemal całą wieczność. Z pewnością każdy z nas pamięta długie letnie dni, które zlewały się w jedną całość. Płynęły wówczas bardzo wolno a ich nazwy nie miały najmniejszego znaczenia. Fantazjowaliśmy wtedy o dorosłości, ale wydawało się to tak odległe, że prawie nie osiągalne.  Dorastanie trwało całe wieki i gospodarowaliśmy je spontanicznie bez ramówek i grafików.
    Na przełomie lat 80tych i 90tych każdy dom, każde mieszkanie wyglądało bardzo podobnie. Wystarczy zerknąć w ten czy inny album rodzinny. Paskudna meblościanka, wysłużona kanapa z narzutą koloru wymiocin i dwa fotele wątpliwej urody, lampa z abażurem, perski dywan z ruskiego bazaru, „ozdoby” z czeskiego kryształu, obrazek z Papieżem Polakiem za plecami, ołtarz z oknem na świat w centrum uwagi. Mama tapirowała włosy, Tata miał wąsa.
    Skoro to wszystko było takie obleśne i kiczowate, to dlaczego te zdjęcia przeglądamy z szerokim uśmiechem? Ano bo wówczas ludzie niewiele mieli, to proporcjonalnie bardziej BYLI. Nie chodzi tu o porównywanie zepsutego dzisiaj i wspaniałego kiedyś, tak po prostu było i kropka.

Rozdział Pierwszy „Dzieciaki Jednego Medium”


    Jako dzieci, czy bardzo niedojrzała jeszcze młodzież, wyskakiwaliśmy z łóżka z chwilą otwarcia oczu. Każde z nas było jak dynamit. O świcie leciały po sobie same interesujące seriale i bajki, których nie dało się odpuścić (Strażnik Texasu, MacGyver, Drużyna A, Nieustraszony, Hercules, Xena, Żar Tropików, Grom w Raju, Renegat, Na Wariackich Papierach, Gliniarz i Prokurator, Przygody Tarzana, Słoneczny Patrol, Nash Bridges, JAG Wojskowe Biuro Śledcze, Viper, Gwiezdne Wrota, Świat według Bundych). Oglądaliśmy też polskie tasiemce, w zależności od tego, co komu przypadło do gustu (Daleko od Noszy, Kiepscy, Miodowe Lata, Graczykowie, Rodzina Zastępcza, Trzynasty Posterunek). Mogliśmy też przebierać w zagranicznych bajkach (Flinstonowie, Jetsonowie, Looney Tunes, Scooby Doo, bajki z Fox Kids czy Cartoon Network, jeśli ktoś miał kablówkę) Z większością z nich byliśmy na bieżąco, chociaż wydaje się to dość czasochłonne. Między tym wszystkim przewinęło się kilka telenoweli, z czego najbardziej charakterystyczny był Zbuntowany Anioł z którego czołówkę (Natalia Oreiro i Facundo Arana..) zanuci dziś bez problemu chyba każde  z nas. W ciągu dnia zwłaszcza w okresie ferii czy wakacji, naszą uwagę pochłaniały , bardzo wtedy popularne seriale młodzieżowe, które dzisiaj mogą nosić miano kultowych. (Tajemnica Sagali, Gwiezdny, Pirat, Wow, Maszyna Zmian, Trzy Szalone Zera). Koniec dnia wieńczyły oczywiście wszelkiej maści dobranocki (Bolek i Lolek, Przygody Misia Colargola, Reksio, Pomysłowy Dobromir, Porwanie Baltazara Gąbki, Smerfy, Gumisie, Muminki, Przygody Kota Filemona, Zaczarowany Ołówek, Miś Uszatek, Pszczółka Maja, Rumcajs, Brygada RR, Żwirek i Muchomorek, Bajki Disneya, Tabaluga, Madelene, Kubuś Puchatek, Strażak Sam, Listonosz Pat, Wilk i Zając, Krecik). Wieczorynki skutecznie odgradzały świat dzieci i młodzieży od świata rodziców i jak najbardziej ten system zdawał egzamin. Możliwość obejrzenia jakiegoś filmu po wiadomościach nie wchodziło w grę w tygodniu szkolnym, a i w weekendy było to swego rodzaju przywilejem. Wówczas rodzice decydowali subiektywnie, co jest dla nas odpowiednie, a co nie, nie było zielonych, żółtych i czerwonych znaczków. Wyznacznikiem było mordobicie „Do spania!” albo sceny seksu „Zamknij oczy”. Matrixa przykładowo, oglądaliśmy na wideo(AIWA), na raty i w konspiracji, kiedy rodziców nie było w domu. Wyprawa do kina była wielkim wydarzeniem, podobnie jak kupno kasety VHS do domowej kolekcji. Na naszych oczach powstało też wiele dzieł czy to Titanic czy Król Lew. W zależności od wieku i preferencji oglądaliśmy też różne programy (Ziarno, Teleranek, DD Reporter, Pan Yapa, 5,10,15, Rower Błażeja, Tik Tak, Domowe Przedszkole, Ciuchcia z Kulfonem i Moniką, Od przedszkola do Opola, Mini Playback Show, Twój problem Nasza Głowa). Ponadto część  z nas lubiła w weekendy pławić się w listach przebojów, gdzie poznaliśmy wiele nowości, będących dziś „starymi” czy „ponadczasowymi”. W dłuższej perspektywie czasu, stało się też coś innego, coś niezwykłego. Dzieciaki z Rodziny Zastępczej  dorosły, a my razem z nimi. Ci, którzy na ekranie emanowali młodzieńczym blaskiem i energią, dziś są pomarszczeni, siwi, starzy.. części z nich już nie ma.
    Celowo wysypałem z kapelusza mnóstwo przykładów i nazw, bo pragnę abyście wy również mogli sobie to wszystko przypomnieć. Czołówki, piosenki, postaci i emocje, które temu towarzyszyły. Dziś mamy wiele odskoczni do wyboru i chętnie z nich korzystamy, wtedy poza realnym światem, który nas otaczał był tylko telewizor, to też człowiek przywiązywał większą wagę do programu telewizyjnego (w formie papierowej bądź korzystając z telegazety), dostosowując go do swoich preferencji. I faktycznie, „kto miał zmieniajkę, ten miał władzę” :D. Komputeryzacja była jeszcze długo w powijakach, więc graliśmy w gry telewizyjne. Każdy z nas pieszczotliwie i z nostalgią wymawia dziś takie słowa jak: Amiga, Atari, Commodore, czy Pegasus.
    Czytając to wszystko, można by dojść do wniosku, że my właściwie nic innego nie robiliśmy, tylko wlepialiśmy oczy w telewizor. Nic bardziej mylnego. Wycinaliśmy każdego dnia jakiś tam kawałek tego wielkiego tortu i pędziliśmy do innych, równie absorbujących zajęć.

C.D.N.

- Opinia Tworcza



OTO FOTO T.O



1 komentarz: